O pani Hildzi wspominaliśmy nie raz. Jest z nami już kilka lat i aż nie chce się wierzyć, że właśnie rozpoczęła 100 rok życia… Oczywiście odśpiewaliśmy 200 lat i złożyliśmy życzenia, by cieszyła się każdym dniem. Ale może ktoś jest ciekaw, jak potoczyło się jej życie? Oto czego udało nam się dowiedzieć od niej samej:
Pani Brunhilda jest rodowitą Kaszubką, pochodzącą z Jastarni z rodziny wielodzietnej. W czasie wojny mieszkała w Helu i tam pracowała – jak mówi „u Niemca”. Wtedy też zdarzył się niebezpieczny wypadek: na skutek wybuchu miała poparzone oczy. Na szczęście wzrok udało się uratować, ale skutki tamtego zdarzenia odczuwa do dziś. Po wojnie pani Hildzia wyszła za mąż i osiedliła się na stałe we Władysławowie. Urodziła i wychowała ośmioro dzieci. Pracowała w Jastarni w zakładzie produkującym dywany i jednocześnie pomagała mężowi rybakowi, naprawiając podarte sieci. Potrafiła, nauczona jeszcze w dzieciństwie przez mamę, dziergać piękne serwetki, a nawet sukienki dla córek. Może któregoś razu pokażemy Państwu cudeńka zrobione z nici z sieci rybackich. Od wielu lat pani Hildzia pozostaje wdową, a opiekę nad nią sprawuje jedna z córek.
Pani Hildzi życzymy jeszcze wielu radosnych chwil spędzonych w naszym gronie!